Niniejszy wpis okazał się żenująco długi.
Opisuje on z grubsza strukturę religijną i społeczną oraz ustrój Rzplitej Obojga Narodów. Naszym przewodnikiem jest jeszcze raz John Peyton, autor Relation of the State of Polonia and the Provinces United with that Crowne, Anno 1598. Pojawią się długie cytaty w jego czarującym wczesnym nowoangielskim.
Wydaje mi się, że odniesienia do spraw różnorodności wyznaniowej, poddaństwa chłopów i suwerenności ludu szlacheckiego są najistotniejsze. Mam nadzieję, że niektóre wspomniane przeze mnie czynniki położą tło dla poglądów poszczególnych autorów. Następnym razem mówić będziemy o Stanisławie Duninie Karwickim. Tworzył on na początku XVIII wieku i jest jednym z najważniejszych republikanów polskich.
Wszystkie możliwe wyznania
Kłopot z wyznaniami w Rzeczypospolitej jest taki, że prościej byłoby wymienić te __niewystępujące__. Religie w tej krainie są rozmaite, jako z powodu swarów tak i różności sekt (Religion in thys lande is manifold, bothe for the manifest opposition and diversity of sectes), stwierdza John Peyton, i są one
… devided uppon the Messias into Christianisme, acknowledging Christ, Turcisme, Mahumet and Judaisme, in expectation, theise twooe last retayning circumcision though diversly. The Christians are subdevided into the Latyne and orientall Churche. Thys latter into Greek and Armenian. The Latyn into suche as have publike churches and those which eyther communicate in Conventicles, or privately mainteyn, and propagate theire opinions. Those which have publike churches are the Papistes, Calvinistes and Lutheranes. (42v)
… podzielone gdy chodzi o Mesjasza na Chrześcijaństwo, przyjmujące Chrystusa, Turcyzm — Mahumeta i Judaizm, który oczekuje [dopiero], przy czym tych dwoje zachowuje obrzezanie, choć różną metodą. Chrześcijanie się dzielą na Łaciński i wschodni kościół. Ten drugi na grecki i ormiański. Łaciński [zaś] na takie [kościoły], które mają publiczne świątynie i tych, którzy [tylko] albo przyjmują komunię na Konwentyklach, albo prywatnie podtrzymują i rozpowszechniają swe poglądy. Ci, którzy mają publiczne kościoły, to Papieżnicy [tj. katolicy], Kalwiniści i Luteranie.
Względnie niewielka grupa muzułmańskiej (“turczyńskiej”) szlachty, Tatarzy Lipkowie, rzeczywiście istniała, a pochodziła od dawnych jeńców tatarskich. Ich kawaleria szczególnie słynęła jako dobra.
W XVI czy XVII wieku Europejczycy byli podzieleni głównie pod względem religii. Istniały więc katolickie czy protestanckie państwa, katolickie czy protestanckie fakcje, i nawet rzeź wojny trzydziestoletniej w latach 1618-1648, toczonej głównie w Europie Zachodniej i głównie z powodu tych waśni.
Kiedy więc Peyton sporządza spis senatorów Rzplitej, ich wyznanie jest bodaj główną sprawą, która go obchodzi. OK, wspomina także o ich zdolnościach wojskowych, ponieważ istotne było, czy są dobrymi wojennikami (soldioures). Rzecz jasna, autor skupia się tutaj na wiadomościach przydatnych dla obcej potęgi próbującej wpychać się w sprawy polskie.
Castellane of Cracow. Janusius, a papist, sonne of the Duke of Ostrog.
Palatyne of Cracow. Nicholas Firley, Catholike. …
Brzestije. Lessczynsky. Evangelicall very zealous in hys profession.
Kiovia. Constantyne Duke of Ostrog, Greekish, very olde, hath don greate service against the Tartars. …
Rawa. Mitszkowsky, learned, riche. Cathol. … (51r)
Kasztelan krakowski. Janusz [Janusjusz], papieżnik, syn Ostrogskiego księcia.
Wojewoda krakowski. Mikołaj Firlej, katolik. …
Brześć [Kujawski]. Leszczyński. Ewangelik mocny bardzo w wierze swej.
Kijów. Konstanty książę Ostrogski, greckiej wiary, stary bardzo, wielce zasłużony przeciwko Tatarom. …
Rawa. Myszkowski [zm. 1601], uczony, bogaty. Katolik.
Według Relacji, 13 biskupom katolickim przysługiwał fotel w senacie powiązany z ich urzędem duchownym. Spośród wyraźnie wymienionych senatorów świeckich, 24 to katolicy, 10 to protestanci, 2 to prawosławni, a 7 wymienia się bez wskazania wyznania; cały senat wydaje się mieć 132 miejsca. (W rzeczywistości było ok. 140 senatorów). Możemy zakładać, że Peyton zapisywał nazwiska najbardziej głośnych i wpływowych polityków. Poza tym, pamiętajmy, że niemal wszyscy ci ludzie zostali mianowani przez wielce katolickich królów, mianowicie Stefana I i Zygmunta III. Pierwszy z nich cieszył się znacznie bardziej otwartym umysłem niż ten drugi, co prawda.
Kościołowi Katolickiemu udało się splątanie się z państwem pod wieloma względami, chociaż należy pamiętać, że król mianował biskupów, którzy byli w pewnym sensie urzędnikami państwowymi. Sam arcybiskup gnieźnieński nosił tytuł tymczasowego króla (interreksa), kiedy zmarł dotychczasowy monarcha, dopóki nie został wybrany nowy. Kościół, tak jak w całej katolickiej i prawosławnej Europie, miał także ogromne dobra ziemskie. Według Relacji, cała szlachta posiadała 140 tysięcy wsi, podczas gdy Kościół miał ich 76 560 (45r; istniały także królewszczyzny). Istniało sporo prawodawstwa sejmowego zmierzającego do zmniejszenia tej liczby (poczynając od 1635 roku), a także, głównie w XVI wieku, do odzyskania na rzecz Rzptej dóbr zagarniętych przez Kościół w wątpliwy sposób.
Katolicki chrzest Polski miał miejsce w 966 roku. Najpopularniejszym świętym jest Stanisław ze Szczepanowa, biskup Krakowa podobno usieczony osobiście przez króla Bolesława II Śmiałego w 1079 roku. Litwa przyjęła wiarę katolicką pierwszy raz w latach 1250-1251 decyzją króla Mendoga, ale wkrótce wróciła do pogaństwa. Ostatecznego chrztu dokonał wielki książę Jagiełło, gdy wybrano go królem Polski jako Władysława w r. 1385.
Peyton nie omieszkuje wspomnieć narastającej kontrreformacji w Polsce: jezuici czynią postępy, chociaż kanclerz i hetman Zamoyski mało kocha ich (doth not greatly fancy theise), a Uniwersytet Krakowski, czysto katolicka instytucja, podzielała te odczucia (43v). Jednak Towarzystwo Jezusowe zdołało zdobyć wpływ na królów (na Zygmunta III w szczególności), a w kolejnych dziesięcioleciach (co najistotniejsze) opanować szkolnictwo.
Przywołując sławne słowa Zamoyskiego, wygłoszone przy zakładaniu Akademii w Zamościu, takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie.
W większości regionów etnicznej Polski i etnicznej Litwy (tzn. nie licząc Rusi), katolicyzm był religią większości. W wielu miejscach jednak różne wyznania protestanckie stawały się lokalną wiarą z wyboru. Spośród nich wiara reformowana (kalwińska) była najpowszechniejsza. Jeśli spojrzymy na senatorów, Peyton wspomina protestanckich wojewodów (głównych urzędników miejscowych) w Wilnie (stolicy Litwy), na Podolu (na Rusi), w Brześciu Kujawskim (pomiędzy Wielkopolską a Prusami) i kasztelanów w różnych miejscach głównie w Małopolsce i na Ukrainie. Można zauważyć, że niektóre okolice (np. Troki, Wilno, Ruś Czerwona, Poznań, stolica Wielkopolski) miały katolickiego wojewodę i protestanckiego kasztelana, albo na odwrót.
Historia protestantyzmu w Polsce zaczęła się wcześnie; w średniowieczu znano poglądy Wiklefa i czeskich husytów. Katechizmy Lutra były drukowane po polsku w Królewcu w Prusach Książęcych już w kilka lat po ich powstaniu w 1530 roku. Wzrost sił luteranizmu przyczynił się do ostatecznego upadku shołdowanego Zakonu Krzyżackiego w Prusach. W latach 1520-1530 król Zygmunt I wciąż miał władzę wystarczającą do przeprowadzenia brutalnych prześladowań różnowierców w Gdańsku. Ale już w 1550 roku Zygmunt August udzielił schronienia księżnej Suffolk, Katarzynie Brandon, rozważanej przez Henryka VIII jako potencjalna siódma żona, która uciekła przed antyprotestancką polityką Marii Tudor. Polscy luteranie i kalwiniści zwykle żyli ze sobą dobrze, chociaż ci drudzy rozpadli się z czasem na frakcję umiarkowaną i radykalną, czyli Braci Polskich.
… in theise contreys are also greate stoare of Anabaptistes, Oriandristes, Ebonites, and of all sortes of Antitrinitaries … (43r)
Jest też w krajach tych siła Anabaptystów, Oriandrystów, Ebonitów i wszelkiego rodzaju Antytrynitarzy…
Łatwo dziś zapomnieć, jak skrajny i przerażający mógł być pogląd, że chrześcijanie powinni być chrzczeni jako dorośli, czy że Jezus był synem Boga, ale nie Bogiem jako takim. Większość bardzo prawowiernych “krain” spaliłoby was albo wygnało, przy odrobinie szczęścia. Trzeba było w zasadzie uciekać, na przykład, do Rzeczypospolitej. Istniała imigracja Szkotów, często kalwinistów (Alexander Chalmers, znany jako Czamer, był burmistrzem Warszawy w latach 1697-1698), pacyfistycznych anabaptystów (mennonitów) z Niderlandów itd. Wiele poglądów i działań Braci Polskich (którzy nie wierzyli w Trójcę) było interesujących, i być może będę miał kiedyś okazję, by o nich napisać.
Mazowsze było wyraźnie katolickie, Prusy luterańskie, Ruś zaś w przeważającej części prawosławna.
Cerkiew Prawosławna w Rzeczypospolitej była nominalnie zjednoczona z Kościółem Katolickim od 1596 roku (unia brzeska), kiedy to narodził się Kościół Greckokatolicki. Jego kapłani i biskupi zostali zrównani statusem ze swoimi rzymskokatolickimi odpowiednikami, przy zachowaniu własnej doktryny i liturgii, pod warunkiem uznania supremacji papieża. Oczywiście wywołało to ogromny opór patriarchów Moskwy i Konstantynopola (którzy chcieli supremacji swojej własnej) oraz grup ich popleczników. Mało pomogło, że Rzplita (i król Zygmunt III) nie dotrzymała nigdy obietnicy, że biskupi greckokatoliccy dostaną głosy w senacie. Sprawy Cerkwi Prawosławnej/Greckokatolickiej były zatem bardzo upolitycznione i dzielące. Fakt, że nie było wielu wykształconych ludzi na Ukrainie niebędących prawosławnymi popami (a takie osoby mogłyby być głosami umiarkowania) również przyczynił się do takiego rozwoju sytuacji; łącznie ze sztywnością katolickiej hierarchii i Zygmunta III, który ją ślepo popierał.
Uderzającą różnicą między Polską i niemal wszystkimi rzeczamipospolitymi było wykluczenie obywateli z handlu. Jak to ujmuje Relacja, uboga szlachta nie może sobie pomóc kupczarstwem, czy innym plebejskim zarobkiem, gdyż mocą statutu oznacza to utratę szlachectwa (may not helpe themselves by trade, or any plebeian gayne, that being by statute the losse of theire gentrye (54v)), i znów, że szlachtę obejmuje zakaz handlu czy bawienia się jakim plebejskim zarobku sposobem (forbidden to trade or use any plebeian meanes of gayne (48v)). Miało to, jak sądzę, dużo głębokich, toksycznych konsekwencji, ale powierzchownie tworzyło wiele szans dla imigrantów.
Wspomniałem już o Szkotach, było też wielu ormiańskich kupców na przykład, ale cały niemal handel jest w rękach Żydów, podczas gdy Polacy uważają [handel] za podłe zajęcie (44v). Co jest pewną przesadą Peytona. W istocie nie opanowali oni w takim stopniu wielkoskalowych obrotów (gdzie znaczące były wpływy holenderskie), ile sklepikarstwo i karczmarstwo, głównie na wschodnich ziemiach Rzplitej, gdzie byli ulubieńcami szlachty.
Polska była centrum światowej społeczności żydowskiej w tym okresie i prawdopodobnie żyła tu ponad połowa wszystkich Żydów. Prawie cały kontynent ich wygnał, w tym Anglia w roku 1290. (Nawet w 1612 roku niejaki Jacob Barnet został złapany i deportowany do Francji za wyznawanie judaizmu). W Rzeczypospolitej wpasowali się oni w strukturę społeczną, często uznawani za czwarty stan, obok szlachty, mieszczaństwa i chłopstwa. Niektórzy żydowscy uczeni dowodzili, że hebrajska nazwa Polski, Polin to omen, ponieważ oznacza po lin, “tu spocznij/osiedl się”. Sama społeczność rządziła się na Sejmie Czterech Ziem (Wa‘ad Arba‘ Aracot), który zarządzał także ich zbiorowymi powinnościami skarbowymi. Szkolnictwo i wydawstwo religijne prosperowały na potrzeby polskiej i europejskiej diaspory. Relacja stwierdza, że Kraków, Lwów i Troki były miejscami głównego żydowskiego mieszkania (44v). Do tej listy trzeba by dodać przynajmniej Lublin w Małopolsce.
Jak dobrze wiadomo, duża żydowska populacja Polski (według niektórych 10% do nawet 16% wszystkich mieszkańców, więcej niż gdziekolwiek indziej) została niemal w całości zeksterminowana przez nazistowskie Niemcy podczas II wojny światowej. Jest to jedna z przyczyn, dla których dzisiejsza Europa Wschodnia wygląda zupełnie inaczej niż kiedyś.
Istnieje mit, że na Litwie Żydzi nawracający się na chrześcijaństwo automatycznie stawali się szlachcicami. W rzeczywistości odpowiedni artykuł Statutu Litewskiego stwierdza, że neofici i ich potomkowie mają być uważani za szlachtę na użytek prawa karnego (co jest w istocie korzystne). Systemy prawne Polski i Litwy, jak w niemal całej Europie, dzieliły ludzi według ich statusu społecznego.
I wreszcie, mamy ten oto rozkoszny fragment o poganach. O tak.
Those which retayne Polytheoticall Idolatry are the Pagans dwelling in Livonia, Samogitia, Lithuania and at Ceremissa on the borders of Russia, whoe worshipp severall creatures, and idolles, retayning still Ethnicall rites and sacrifices. For theise there are no statutes or lawes written, onely in those vast regions they lyve at theire pleasure, not forced to Christianity, no man being over hasty to instructe them, or seeke theire conversion, save that of late the Jesuites begynn to teache … (45r)
Ci, co w politeotycznym bałwochwalstwie tkwią, to Poganie siedzący w Inflantach, Żmudzi, Litwie, a także Czeremisi na ruskiej granicy, którzy cześć oddają rozmaitym stworzeniom i bałwanom, zachowując swoje Etniczne ryty i ofiary. Dla tych statutów ni praw spisanych nie ma, a jedynie na owych ogromnych przestrzeniach żyją, jak im się spodoba, nieprzymuszani do Chrześcijaństwa, skoro nikomu się nie spieszy, żeby ich pouczać, albo o ich nawrócenie postarać się, z wyjątkiem Jezuitów, którzy zaczęli nauczać ostatnio…
Trzeba by zaznaczyć, że tak naprawdę była to w mniejszym stopniu tolerancja religijna, niż po prostu ignorowanie chłopów.
Czy to wszystko miało znaczenie polityczne? Cóż, myślę, że widzieliśmy tutaj przykłady poważnych kościelnych kontrowersji wpływających na życie polityczne Rzeczypospolitej. Ale też przy jakimkolwiek wyznaniu dało się mieć skłonności regalistyczne, czy pozostawać sceptykiem w stosunku do króla, być za zachowaniem lub zmniejszeniem wpływów magnatów i tak dalej. Oczywiście, łatwiej było być regalistą jako katolik, ale nie powstrzymywało to wielu katolików od przyjmowania całkiem republikańskich przekonań. Nie brakowało również protestantów kibicujących królewskiej władzy. W wielkiej litewskiej familii Radziwiłłów istniała gałąź katolicka oraz reformowana, nie bardzo różniące się w swoich politycznych poglądach czy przeroście rodzinnej dumy. Jak się można domyślać, dla Peytona owa trzeźwość nie była irytująca czy coś w tym rodzaju, zupełnie nie.
OK, tak naprawdę była. Przechodzi on do wnioskowania, że skoro ludzie nie głosują ze swoim wyznaniem, nie są szczerze wierzący.
Religion in thys lande is manifold, bothe for the manifest opposition and diversity of sectes, which commes, for that it confynes with nations of most contrary rites, all men drawing by nature some novelty from theire neighboures. And therefore borderers uppon severall religions doe never syncerely observe that of theire contrey, but mixe it with borrowed superstitions. Theise we see in the confynes of Polonia, Wallachia, Moldavia etc., where besydes the wonderfull nombers of heretikes, especially in the capitall article of the Trinity, there are many Qui aut nullos, aut Deos tantum colunt impios, the collision of dyvers opinions easely corrupting, if not altogeather extinguishing the religious affection of mans mynde. (42r-v)
Religie w tej krainie są rozmaite, jako z powodu swarów tak i różności sekt, co stąd się bierze, że graniczy ona z narodami o najróżniejszych rytach, [a jak wiadomo] wszyscy ludzie z natury przyjmują nowości od swoich sąsiadów. A stąd ci, co graniczą z różnymi religiami nigdy nie wyznają szczerze wiary właściwej swemu królestwu, ale ją mieszają z pożyczonym zabobonem. To widzimy w granicach Polski, Wołoszczyzny, Mołdawii etc., gdzie poza niesłychaną liczbą heretyków, a szczególnie w artykule Trójcy, wielu jest takich, Qui aut nullos, aut Deos tantum colunt impios [“którzy bądź to nie czczą żadnych bogów, albo tylko niepobożnych”; ateizm funkcjonuje tu jako inwektywa, nie istniał w XVI wieku], ponieważ zderzenie różnych opinii łatwo psuje, o ile nie gasi zupełnie uczuć religijnych w myśli człowieka.
Wow. Powiedziałbym, że to bardzo styl 1598 roku, gdyby nie to, że nie jest tak do końca.
Byż może istotną sprawą jest zaznaczenie, że jeżeli wyznawcy religii głównego nurtu bronili praw heretyków, to nie dlatego, że nie obchodziła ich własna wiara. (Ogólna apatia jest raczej towarzyszką prześladowań, co będzie można zobaczyć w późnym XVII wieku). Było tak dlatego, że obywatele sądzili, że jedyną metodą zachowania ich wolności jest wykolejenie każdej próby ustanowienia czegoś łamiącego wolność pospolitą (powszechną). Nawet jeżeli póki co to konkretne złamanie nie mogło ich dotknąć osobiście. A więc reakcją nie było “pf, są obrzydliwi, więc do wywalenia, kogo to obchodzi”. Polska szlachta miała wiele wad, ale brak obywatelskiej czujności czy solidarności bez względu na wszystko do niej nie należał.
Wybaczcie, ale ponieważ ci ludzie zapisali to nawet na papierze jako własne zobowiązanie, zacytuję raz jeszcze konfederację warszawską:
… obiecujemy … pokój miedzy sobą zachować, a dla różnej wiary i odmiany w Kościelech krwie nie przelewać ani się penować odsądzeniem majętności, poczciwością, więzieniem i wywołaniem i zwierzchności żadnej ani urzędowi do takowego progressu żadnym sposobem nie pomagać. I owszem, gdzie by ją kto przelewać chciał, z tej przyczyny zastawiać się o to wszyscy będziem powinni, choćby też za pretekstem dekretu albo za postępkiem jakim sądowym kto to czynić chciał.
Struktura społeczna
Oto, jak Relacja podsumowuje złą sytuację nieszlachty w Rzeczypospolitej:
The Plebeian order (except in Prussia, where in righte it is equall, and in other prerogatives but lyttle inferior to the gentry) is the most base, and contemptible, not onely barred from the State, but allso obnoxious to the wronges and insolencies of the gentry, from which the lawes have not sufficiently secure theire goodes, honor, especially against theire Lordes, whoe cannot be called into question for murdering of hys villanes, nor they have safe conducte, or security from any officer against hym, but have thys onely remedy, that in certayne cases they may acquitt hym … (58r)
Stan Plebejski (poza Prusami, gdzie ma on równe prawa, a w innych prerogatywach stoi niewiele niżej od szlachty) jest najbardziej poniżony i godny litości, będąc nie tylko odcięty od Państwa, ale także wystawiony na krzywdy i obrazy ze strony szlachty. Od tej nie tylko prawa nie chronią dostatecznie ich majątku, honoru, a szczególnie od ich Panów, którzy nie mogą być pozwani za morderstwo na poddanych, ani nie mogą liczyć przeciwko [panu] na pomoc żadnego urzędnika, lecz pozostaje im ta jedyna rada, że pod pewnymi warunkami mogą go porzucić …
Społeczne i prawne podziały pośród ludzi były w istocie skomplikowane.
1) Chłopi. Większość była poddanymi szlachty, Kościoła albo króla. Niewielkie grupy były wolne albo półwolne, chodzi tu głównie o imigrantów z zagranicy i ludzi żyjących w odizolowanych miejscach, tak jak górale.
Poddani znajdowali się całkowicie pod jurysdykcją swojego pana, co jak Peyton zauważa, prowadziło często do paskudnych nadużyć.
2) Mieszczanie: mieszkańcy miast. Miasta królewskie były we względnie lepszej sytuacji w porównaniu z prywatnymi, ponieważ rządziły się prawem publicznym. Prywatne miasta miały różne rodzaje miejscowych urządzeń, ustanowionych przez ich właścicieli. Niektóre pruskie miasta królewskie: Gdańsk, Elbląg, Toruń cieszyły się wieloma przywilejami, będąc niemalże niezależne od władzy państwowej. Kraków, Wilno, Gdańsk, Lwów, Lublin, Toruń i Kamieniec Podolski wysyłały przedstawicieli do Izby Poselskiej, ale bez prawa głosu.
Mieszczanin nie mógł posiadać ziemi poza swoim miastem (poza np. mieszkańcami Lwowa), ale szlachta zdołała z kolei wykluczyć wiele swoich posiadłości miejskich spod lokalnej władzy. Po polsku te enklawy nazywano jurydykami.
3) Szlachta. Wszystkich szlachciców uważano za równych sobie, a noszenie dziedzicznych tytułów (np. hrabiów, baronów) było zakazane, z wyjątkiem ruskich rodów wywodzących się od władców Rusi Kijowskiej. Magnaci wyróżniali się swoimi wpływami i urzędami, nie specjalnym statusem. Było dużo szlachty na poziomie “klasy średniej” i biedy, a część nie miała ziemi w ogóle. Ściśle rzecz biorąc, było na Litwie trochę szlachty podległej, przysięgającej wierność patronom (ową półszlachtę nazywano bojarami).
4) Inne grupy: kapłani katoliccy i prawosławni, Żydzi itd.
Napotkałem szacunki, że 5-6% mieszkańców Korony Polskiej (tzn. nie licząc Litwy) stanowiła szlachta, ok. 20% mieszczanie (być może wliczając Żydów), a niemal wszyscy z pozostałych 75% byli chłopami (ponieważ powinniśmy także wziąć pod uwagę duchownych i różny margines, obejmujący np. Kozaków).
Rodzina chłopska musiała pracować dla swego pana jeden, a później nawet cztery dni w miesiącu za każdy łan ziemi (ok. 20 hektarów albo 50 akrów) uprawiany dla siebie. Nazywało się to po polsku pańszczyzna, dosłownie ‘praca dla pana’. Tego rodzaju przymusowa służebność była używana przy prowadzeniu szczególnego rodzaju wielkiej posiadłości, nazywanej folwarkiem. Przychody pieniężne folwarków były w praktyce wolne od wydatków, ponieważ pracowników nie opłacano. Szlachta nie miała wielu bodźców, żeby inwestować w swoją własność.
Relacja informuje nas, że:
Anno 1520 it was enacted, that all Bawres not tasked at more dayes that one in the weeke, should for every Laneus or Mansus laboure in theire lordes husbandry one daye weekely excepting only those which by covenante of a yearely rent in money or grayne had acquitt themselves of that service. In Lithuania and Samogitia theire condition is farre worse, and indeede miserable; where they must laboure for theire lorde six dayes, having left for them for theire owne onely the seaventh … (59v)
W 1520 roku ustanowiono [statutem toruńskim], że wszyscy chłopi nieobciążeni więcej niż jednym dniem w tygodniu powinni za każdy łan pracować jeden dzień tygodniowo w gospodarstwie swojego pana, z wyjątkiem tych jedynie, którzy przez roczny czynsz w pieniądzu lub ziarnie uwolnią się od tej służebności. Na Litwie i Żmudzi ich sytuacja jest znacznie gorsza i w istocie pożałowania godna; muszą tam bowiem pracować dla pana sześć dni, co pozostawia im jedynie siódmy na ich własne potrzeby …
Trudno mi teraz zweryfikować to stwierdzenie, na ile się tyczy roku 1598; jest prawdą, że feudalne obowiązki narastały, podczas gdy sama praca stawała się mniej efektywna. Jeśli chodzi o nadużycia (poza zakresem praw, jakie istniały), potępiano je, ale nie tępiono na poważnie. Nawet w 1656 król Jan II Kazimierz przysięgał uczynić, żeby odtąd utrapione pospólstwo wolne było od wszelkiego okrucieństwa, ale nie za wiele z tego wynikło.
W XVI wieku wciąż istniała znacząca ruchliwość społeczna w Rzeczypospolitej, która potem zaczęła spadać.
Mamy coś takiego, jak Liber chamorum (Księgę chłopów czy chamów), napisaną przez Waleriana Nekandę Trepkę przed 1626 r. Zawiera ona nazwiska 2534 osób z fragmentu Małopolski, które miały być plebejami uzurpującymi sobie szlachectwo. Trepka zbierał nazwiska, żeby pozywać tych osobników, co mogło być zyskownym biznesem: jeśli dowiedliście, że ktoś jest fałszywym szlachcicem, dostawaliście połowę jego majątku. Z drugiej strony, mogliście się wepchnąć w szeregi klasy rządzącej przez znalezienie paru szlachciców gotowych za was zaświadczyć, a później kogoś, kto by was pozwał w sądzie. Była to metoda nieoficjalnie otwarta dla dobrych, długoletnich sługów magnackich.
Przed rokiem 1616 dało się być adoptowanym do rodziny szlacheckiej (albo dostać patent od króla), jeżeli sejm się na to zgodził. Później jedynie sejm mógł uszlachcać szczególnie bohaterskich żołnierzy. Łączyło się to z poglądem, że szlachta była klasą ludzi wojny w sensie ścisłym; z tych samych względów nie mogli być kupcami czy rzemieślnikami.
Chłopi w polu i w tartaku, z ilustracji do Piotra Krescentyna (Pietro de Crescenzi) “Liber ruralium commodorum” (pol. “O pomnożeniu i rozkrzewieniu wszelakich pożytków”), Kraków 1571.
Swoją drogą, dla zrozumienia dziejów Rzeczypospolitej kluczowe jest rozumienie ich jako historii (do pewnego stopnia) wyznań religijnych i klas społecznych, a w bardzo niewielkim stopniu: etnicznych narodów. Problem w tym, że dzisiaj “naród” jest pojęciem kulturowym czy nawet etnicznym, podczas gdy dla ludzi z epoki “naród” był po prostu społecznością obywateli. Mącenie wody w tej kwestii często służy wzniecaniu wzajemnej nienawiści, przede wszystkim między Polakami i Ukraińcami. W Polsce istnieje sobie XIX-wieczna koncepcja Kresów (“ziem granicznych” na Wschodzie). Czasem jest niewinna, nostalgiczna czy używana przez ludzi, którzy rzeczywiście ucierpieli czystki etniczne od Sowietów czy Ukrainy, ale jest też wykorzystywana przez dzisiejszych nacjonalistów do wysuwania roszczeń do ruskich terenów.
Niektórzy historycy i polska radykalna lewica (czasami w dobrej wierze) próbuje wprowadzać obecność ludności polskojęzycznej na Ukrainie w ramy “kolonializmu”. Byłby to dziwny rodzaj kolonizacji, gdzie nie jest ani trochę jasne, kto kogo kolonizuje. Ogólne twierdzenie, że “polscy panowie gnębili ruskich poddanych” wprowadza w błąd, nie tylko dlatego, że często właśnie ruskojęzyczni panowie robili majątki na wyzysku polskojęzycznych chłopskich imigrantów, ale też dlatego, że polscy chłopi byli zniewoleni dokładnie tak samo w etnicznej Polsce, nie ze względu na swoją narodowość czy nawet wyznanie, ale z powodu swojego statusu społecznego.
Najniższa klasa często nie nazywała się nawet Polakami do późnego XIX wieku (w dużej mierze tak jak francuscy chłopi, swoją drogą). Dla nich jedynymi Polakami byli panowie szlachta. Ale co się tyczy ustroju Rzeczypospolitej, w takiej definicji narodu politycznego było sporo racji.
Ustrój polityczny
Rzecząpospolitą rządził sejm walny. Miał on wyłączne prawo do stanowienia prawa, nakładania podatków oraz decydowania o sprawach wojny i pokoju, a także dyplomacji.
Sejm składał się z trzech stanów: monarchy, senatu i izby poselskiej. Wszystkie decyzje wymagały jednomyślności. Nasz autor poświęca wiele słów opisaniu, jak to wyglądało, na przykładzie sejmu elekcyjnego:
The choise itselfe, which is the onely essentiall poynte in thys busines, should passe by universall consent, but reason shewes, that the lesser parte should not commaunde, or withstand the greater, and that suche difference must some waye be ended, which cannot otherwise be, but by prevailing of the greater. (33v)
Sam wybór, który jest jedyną konieczną częścią tej imprezy, powinien się odbywać przez jednomyślną zgodę, ale rozum pokazuje, że część mniejsza nie winna rozkazywać czy oporu stawiać większej i takie różnice [między nimi] trzeba jakoś rozwiązać, co nie może być inaczej, jak przez przeważenie większej.
Sejmy zwoływał król przez rozesłanie do sejmików uniwersałów, które zarysowywały cel i tematykę przyszłego sejmu. Każde województwo (których było ponad 30 w całej Rzptej) miało jeden lub kilka sejmików, a łącznie wybierano ok. 200 posłów. (Dokładne liczby zmieniały się). Sejmiki, nazywane przez Peytona “konwentami”, rozważały kwestie, których spodziewano się na sejmie i wyznaczały posłów (Relacja używa łacińskiego nuncius albo angielskiego knight of the sheire, co jest pożyczone z angielskiej praktyki w Izbie Gmin). Poza tym poseł mógł otrzymać szczegółową i dającą się prawnie egzekwować instrukcję, jak powinien reprezentować swoich wyborców na sejmie. Wszyscy obywatele, to znaczy stanu szlacheckiego, mieli swój bezpośredni głos na sejmiku.
Sejmiki mogły także ustanawiać prawa miejscowe, tak zwane lauda (liczba pojedyncza: laudum). Państwo wycofywało się do tej metody, kiedy sejmy nie mogły osiągnąć postanowień, na przykład w sprawie stanowienia podatków.
Suwerenność znajdowała się zatem w rękach narodu (politycznego), niezależnie od sposobu, w jaki się w danym wypadku wyrażała. Obywatele mogli uchwycić władzę po prostu przez zebranie się i ustanowienie zgromadzenia publicznego. Nazywało się to konfederacją, albo rokoszem, jeżeli pojawiał się zbrojny opór przeciwko rządowi. Lud (polityczny) posiadał także tak zwane prawo ius de non praestanda oboedientia (odmowy posłuszeństwa) na wypadek złamania przez króla fundamentalnych praw Rzeczypospolitej.
Sejmik w okresie schyłku Rzeczypospolitej (XVIII wiek).
Zdanie Peytona o sejmach: jest na nich nudno i nie są tak efektywne jak królowa, która po prostu mówi ci, co masz robić.
The Deliberations in the Dyetts are slowe, which though they are ordinarily held every yeare, yet sometymes last 4 or 5 monethes, which comes by the perversenes ot the Comitialls and the tedious orations in bothe howses, every one being desyrous to shewe hys faculty and deepe reache, by maynteyning, adding, cautioning, or contradicting of bills, thereby to have the name of a sore canvasser; with breeds humours dangerous for the state whose good is least aymed by theise ambitious orators. Matters for the publike good (especially yf they bringe with them any charge) are not very easely concluded. Fyrst, for all the Nuncii sometyme refuse to assent, pretending want of speciall commission of those poyntes or Negative mandate. Secondily, for that they are commonly very forwarde, desiring thereby to wynn credit with theire Provincialls, especially yf they can pretend the discovery or doubte of any secreate designe, which by sinister interpretation thy maye cavill at, as tending to the preiudice of the common liberty. (61v-62r)
Na sejmiech rozważania spraw postępują powoli. Chociaż zwyczajnie odbywają się co roku, trwają czasem po 4 i 5 miesięcy, co się bierze z przewrotności zebranych i rozwlekłych oracji w obu izbach, gdzie każdy pożąda pokazania swojego wpływu i uważania przez podpieranie, dodawanie, ostrzeganie i sprzeciwianie się ustawom, przez co chcą uzyskać opinię wielkiego przekonywacza. Rodzi to nastroje niebezpieczne dla państwa, na którego dobru najmniej zależy owym ambitnym mówcom. Sprawy dóbr publicznych (szczególnie, jeśli się wiążą z jakimiś obciążeniami) nie dają się łatwo postanawiać. Po pierwsze, czasem posłowie odmawiają zgody, twierdząc, że potrzebują specjalnych uprawnień albo że [na sejmiku] kazano im głosować przeciw. Po drugie, cała to gromada jest wielce zuchwała, chcąc w ten sposób zdobyć zaufanie swych krajan, szczególnie jeśli mogą stwierdzić odkrycie czy podejrzenie jakichś tajemnych knowań, na które (przez swoje mroczne interpretacje) mogą napadać jako na zagrożenie wolności pospolitej.
Dwie właściwości polskiego systemu głosowań były mocno krytykowane, chociaż były postrzegane przez obywateli jako kluczowe strażniczki wolności, potrzebującej ochrony przed tyranią większości i intrygami króla. Pierwsza sprawa to mandat imperatywny: fakt, że instrukcje poselskie były wiążące prawnie. Jeśli sejmik nakazał posłowi coś robić albo nie robić czegoś, nie mógł on samemu zmienić tej decyzji (jak to się dzieje we współczesnych parlamentach, gdzie i tak przedstawiciele nie dostają instrukcji). Druga sprawa to liberum veto, tzn. wymaganie jednomyślności. Każdy obywatel mógł zablokować obrady sejmiku, a każdy poseł mógł zablokować sejm. W skrajnej sytuacji wiodło to “zrywania”, to znaczy rozwiązywania zgromadzeń bez konkluzji.
Rzecz w tym, że gładkie funkcjonowanie ustroju zależało od kultury politycznej. Wraz z degeneracją tej kultury system się zaciął. To niemal nie do wiary, że aż do 1652 roku nie zerwano żadnego sejmu. Wcześniej zakładano, że niezgadzające sejmiki i posłowie dadzą się przekonać, albo chociaż zachowają tyle przyzwoitości, żeby nie przeszkadzać większości, o ile jest jaśnie widoczna. Jakoś to zazwyczaj działało. Liberum veto powinno być zachowane na okazje, gdy podstawowe wartości Rzeczypospolitej są w niebezpieczeństwie. Ale kiedy zaczęły się katastrofalne wojny drugiej połowy XVII wieku, wszystkie elementy nihilistyczne, zepsute, zakute i wsteczne podniosły głowy. Powiem o tym co nieco przy omawianiu Karwickiego.
Senat składał się z najwyższych urzędników. Wszystkich mianował król dożywotnio, co pokazuje, że monarcha miał władzę wystarczającą potencjalnie do opanowania państwa. Z drugiej strony, raz mianowani senatorowie stawali się w sumie niezależni. Rola senatu była podwójna: miał jednocześnie funkcjonować jako rada króla i organ nadzorujący go w imieniu obywatelstwa. Sejm mianował tzw. senatorów rezydentów do towarzyszenia królowi cały czas, chociaż zwykle zaniedbywali oni ten obowiązek.
Najdostojniejszymi członkami senatu byli tak zwani ministrowie: marszałkowie (kontrolujący sprawy wewnętrzne i wykonywanie praw), kanclerze (nadzorujący politykę zagraniczną) i podskarbiowie (opiekujący się skarbem i własnością króla). Hetmani, najwyżsi dowódcy armii, nie mieli krzeseł w senacie z powodów historycznych, ale postrzegano ich jako być może najpotężniejszych urzędników. Wszystkie te stanowiska miały swoje “wielkie” i “mniejsze” (“zastępcze”) odmiany, tak w Polsce, jak i na Litwie. Stąd Rzeczpospolita miała właściwie czterech marszałków, czterech kanclerzy itd.
Istniało wiele urzędów w ogóle, a większość z nich głównie tytularna. W senacie mieli krzesła biskupi, wojewodowie i kasztelani. Te dwie grupy wytwarzały dwa równoległe podziały Rzptej na województwa i kasztelanie, co nie miało wielkich konsekwencji praktycznych. (Chociaż szlachta mocno identyfikowała się ze swoim województwem jako wspólnotą).
Najbardziej pożądanym urzędem niesenatorskim było prawdopodobnie starostwo. Było to w istocie formą rozdawnictwa dochodu z królewszczyzn w danym regionie, które były nominalnie zarządzane przez starostę.
Państwo miało całe hierarchie lokalnych urzędów ziemskich, w tym sędziowskich i czysto feudalnych tytułów, takich jak łowczy i podczaszy. Ponieważ szlachta nie różniła się tytułami rodowymi, istniał silny głód urzędów, nawet jeśli nie wiązał się z nimi żaden dochód ani władza, albo dotyczyły ziem odpadłych od Rzeczypospolitej. Takie urzędy wirtualne istniały później dla Inflant i niektórych części Rusi anektowanych przez Moskwę.
His power is theise poyntes. He bestoweth all magistracies, Dignities, offices and benefices at hys pleasure, he disposeth of hys revenewe … freely, and is not any way accomptable for it; he proponundes all matters in the Diet when and how he will, he iudgeth, and and executes sentences arbitrarily … For the first poynte he hath the bestowing of above (some say 40000) 20000 spirituall and secular promotions, whereof the yearely revenew of many is betweene 50000 and 60000 flors, and some more, which makes, that all seeking advauncement, depend on hym, and apply themselves to hys humor, and religion, especially if he … feareth not the offence of the mighty, if he should keepe them from offices, which especially in Polonia maketh men mighty, and without which not many famelies are very potent. (35v-36r)
Jego [króla] władza zawiera się w tych punktach. Nadaje on wszelkie magistratury, dostojeństwa, urzędy i beneficja wedle upodobania, dysponuje swoim dochodem … swobodnie i nie jest za to odpowiedzialny w żaden sposób; to on wysuwa wszystkie sprawy na sejmie, kiedy chce i jak chce i wykonuje jego decyzje w sposób arbitralny … Co do pierwszego punktu, ma on do rozdania (niektórzy mówią 40.000) 20.000 duchownych i świeckich nadań, z których wiele daje rocznie 50.000-60.000 florenów, i jeszcze trochę więcej, co sprawia, że wszyscy starający się o awans od niego zależą. Starają się oni dogadzać jego humorom i religii, szczególnie skoro on … nie boi się urażać możnych, jeżeli może ich odcinać od dostępu do urzędów. Urzędy szczególnie w Polsce czynią ludzi potężnymi i bez nich niewiele familii by wiele znaczyło.
To prawda, że wielu magnatów zawdzięczało swoją siłę głównie trzymanym starostwom. Peyton przyznaje, że królowie mogliby dojść do wielkiej władzy. W istocie wielu z nich urządzało machinacje idące w tym kierunku, przy rozmaitej dozie sprytu. Ale nawet regaliści w większości nie skłaniali się ku absolutum dominium, władzy totalnej.
Królowie polscy byli często obcymi monarchami, którzy nie rozumieli do końca systemu, w jaki się ładowali. Politycy zaznajomieni trochę z Rzecząpospolitą, tacy jak król Jan III Sobieski, wiedzieli, że prawdziwa władza była gdzie indziej. Po swojej elekcji starał się on trzymać urzędy hetmana i marszałka wielkiego koronnego jak najdłużej, odwlekając koronację całe dwa lata. Ale prawdą pozostaje, że:
By that example of Stephan it is apparent that the kinge, if he dare stand it out, and will use hys liberty, may strengthen hymselfe uppon the advantage of hys bestowing, and by course of iustice make the others stoope. Stephan not regarding the repyning and censuringe iealousies of the factios allmost at one tyme made the Chauncellor Zamoyski generall of the forces of Polonia, Nicholas Radzivil Palatyne of Vilna, Generall of Lithuania, hys sonne Christofer governoure of Livonia, Castellane of Troky, and vicechauncellor of Lithuania … by which meanes the kinge was possessed of the forces, and Civil estates of the kingdome, and Duchy. Thys might seeme occasion enoughe to a nation of that libertie to take armes against theire kinge, which notwithstanding they did not, though he allso executed Samuel Sborowsky, and banished hys brother Christofer, being of the most mighty famely of Polonia, and the most potent by faction, and followers … (39r)
Przykład Stefana [Batorego] ukazuje jasno, że król, jeśli będzie miał śmiałość wytrwać w swych zamiarach i użyje swoich swobód, może wzmocnić się, mając przewagę w swoim prawie rozdawnictwa i zagradzając drogę innym za pomocą wymiaru sprawiedliwości. Stefan nie przejmując się skargami i gniewną zazdrością stronnictw niemalże w jednym czasie uczynił kanclerza Zamoyskiego hetmanem wszystkich wojsk polskich, Mikołaja Radziwiłła wojewodę wileńskiego hetmanem litewskim, jego syna Krzysztofa gubernatorem Inflant, kasztelanem trockim, podkanclerzym litewskim … [lista Radziwiłłów mianowanych ministrami, wojewodami, biskupami] … którymi to środkami król miał w swojej mocy siły zbrojne i cywilną administrację Korony i [Wielkiego] Księstwa. Zdawałoby się, że byłoby to wystarczającą zachętą dla narodu o takiej wolności do chwycenia broni przeciwko swemu królowi, ale jednak tego nie zrobili; nawet, kiedy Stefan dokonał egzekucji Samuela Zborowskiego i wygnał jego brata Krzysztofa. Obaj oni wywodzili się z najpotężniejszego i najsławniejszego rodu polskiego, i mieli oni najsilniejsze stronnictwo i zwolenników.
Głównym powodem, dlaczego Batoremu uszła na sucho ta polityka (pomijając wpływy polityczne Zamoyskiego i Radziwiłłów wśród mas polskich i litewskich) był fakt, że nie miał on synów. Dziedziczność tronu była jednym z najgorszych koszmarów demokratów. Poza tym Batory uzyskał rzeczywisty szacunek dzięki swoim udanym wojennym kampaniom.
Na końcu winniśmy omówić koronny punkt wolności Rzeczypospolitej: wybór królów. Przeprowadzał go specjalny rodzaj sejmu, gdzie dopuszczano wszystkich obywateli, zamiast tylko posłów. Stąd mówi się, że elekcja była viritim (kolejny łaciński termin), to znaczy powszechna i bezpośrednia. Peyton (w którym idea oceniania królów budziła obrzydzenie) stwierdza, że elekcje:
seemeth odious by comparing and paralleling princes in theire vertues, defectes, mighte, weaknes, intelligences, correspondencies, aliances, affections, designementes, and ability of hurting the State, or impayring the publike libertie. (34r)
odpychającymi się jawią w porównywaniu książąt, jeśli chodzi o ich cnoty, wady, potęgę i słabość, inteligencję, kontakty, sojusze, skłonności, plany oraz zdolność do zaszkodzenia Państwu bądź zniweczenia wolności publicznej.
Po długich rozważaniach i ocenie kandydatów, szlachta głosowała w swoich województwach i tak stawał się król. Musiał on (albo teoretycznie musiała, jak w wypadku Anny Jagiellonki w 1575, która później współrządziła ze Stefanem I) przysiąc, że będzie przestrzegać artykułów henrykowskich (zawierających fundamentalne prawa Rzeczypospolitej) oraz pacta conventa, tzn. umowy między obywatelami a tym konkretnym monarchą. Obiecywał on tutaj, na przykład, promowanie jakichś praw albo odzyskanie utraconych ziem.
Sądzę, że idea elekcji bezpośredniej była bardzo dobra i słuszna w zasadzie, ale z czasem okazała się ułatwiać wtrącanie się ludzi sprowadzających własne wojsko i zagranicznych szpiegów przywożących pieniądze. W XVIII wieku elekcje stały się pustą ceremonią i w końcu rozstrzygały je obce wojska (rosyjskie w 1764 roku). Większość projektów rozsądnych reform (pomijając rzecz jasna regalistyczne obrzydlistwa dążące do wprowadzenia dziedziczności tronu) zakładały wybór przez posłów, często odbywający się w tajemnicy. Pamiętajcie, że głosowanie powszechne na dużym terytorium nie zostało jeszcze wynalezione. Prawdopodobnie wiarygodne zebranie głosów z wielu okręgów byłoby wtedy zbyt wielkim logistycznym wyzwaniem.
Jest wiele szczegółów, które dzisiaj pominąłem, ale to jest właśnie problem z historią: że jest złożona i zawsze pozostaje więcej. Póki co mogę jedynie życzyć wszystkim udanego roku 2017 i pozostawić was z obrazem XVIII-wiecznej Warszawy w grudniu.
— “A relation of the State of Polonia and the United Provinces of that Crowne: Anno 1598”. W “Elementa ad fontium editiones XIII. Res polonicae ex archivo Musei Britannici”, ed. C. H. Talbot, Romae 1965. Używam paginacji rękopisu wg tego wydania. Jeśli kogoś to ciekawi, oznaczenia ‘r’ i ‘v’ odnoszą się do strony recto (przód)/verso (tył) arkusza rękopisu. —
/-/ Popiel.
Start the discussion